21 stycznia 2012

Eko-lampki


Na dobry początek reklama lampek. W Kopenhadze (z tego co dane było mi zaobserwować) najpopularniejsze są dwa rodzaje lampek. Pierwsze z nich to najprostsze oświetlenie LED - coś w stylu tych na zdjęciu po prawej. Świeci to słabo, ale świeci i do tego mryga, więc widać nas dobrze. W mieście więcej nie potrzeba, bo lampy uliczne i infrastruktura rowerowa pozwalają czuć się bezpiecznie. Lampki tego typu kosztują dosłownie kilka koron i nikt nie płacze jeśli w nocy znikną z roweru. Po prostu kupuje się nowe. 

Jednak te, o których miałam pisać różnią się od nich znacznie. Przede wszystkim nie wymagają baterii. To jak dynamo - powie ktoś. Prawie. W lampkach, które postanowiłam tu radośnie reklamować wykorzystano bowiem indukcję elektromagnetyczną. O co chodzi? Najlepiej zobaczyć: 



Idea jest prosta - do szprych przyczepiamy dwa magnesy, a do koła lampkę. Dodajemy trochę fizyki pod postacią wspominanej indukcji elektromagnetycznej i mamy lampkę, która nie wymaga baterii i która świeci się zawsze kiedy rower jest w ruchu - nie trzeba pamiętać o jej włączaniu lub wyłączaniu. Co więcej żeby ją ukraść trzeba mieć klucz do odkręcania koła, gdyż przymocowana jest na stałe no i do tego jest ekologiczna - nie zaśmiecamy świata kolejnymi bateriami. Dla mnie największą zaletą tego oświetlenia był fakt, że w przeciwieństwie do takiego zasilanego dynamo nie przeszkadzało ono w jeździe - nic nie tarło, nic nie skrzypiało - żadnego odczuwalnego pogorszenia komfortu lub szybkości jazdy. Model, który był zamocowany w moim rowerze nie miał jednak niestety kondensatora, ale są takie, które go mają a tym samym pozwalają na magazynowanie energii i uwalnianie jej kiedy rower się już zatrzyma. Innymi słowy tym sposobem wyeliminowano drugą z podstawowych wad dynama - kiedy rower zatrzymuje się np. na światłach lampki indukcyjne dalej pozostają włączone. Oczywiście nie mogło zabraknąć minusów zachwalanego przeze mnie oświetlenia - wady są w zasadzie dwie. Pierwsza to wysoka cena (powyżej 50zł) szczególnie dotycząca wariantu z kondensatorem (powyżej 150zł) a druga to relatywnie niewielki wybór dostępnych w Polsce modeli przez co, przy mniejszych kołach, może być problem z osiągnięciem wymaganej przez polskie prawo wysokości zamocowania oświetlenia - 350mm. Myślę jednak, że żaden policjant nie będzie gonił nas z metrówką jeżeli nasze zachowanie nie będzie wzbudzać zastrzeżeń. A będąc już przy zakupie oświetlenia (tego lub też innego typu) warto pamiętać również o tym, że przednia lampka w naszym rowerze musi dawać światło stałe (nie może mrygać).

Dla zainteresowanych strona producenta: www.reelight.com

2 komentarze:

  1. Ciekawy artykuł. Pozdrawiamy.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne lampki,tylko szkoda że producenci nie dołączyli kabelka,żeby zamocować lampkę wyżej.

    OdpowiedzUsuń