27 kwietnia 2012

A czy twój prezydent miasta jeździ na rowerze?

Ha! Jeśli mnie moje zasoczewkowane oczy nie myliły to na drodze rowerowej spotkałam dziś prezydenta miasta Kielc. Wow. Normalnie na rowerze jechał. A potem jak wracałam to na ławeczce odpoczywał. Brawo,  oby tak dalej.  Tak mnie to poruszyło, że aż wystosowałam maila do niego w sprawach kilku:

Szanowny Panie prezydencie!
Proszę wybaczyć moją śmiałość, ale czyżby był Pan rowerzystą? I jeśli tak, to czy oznacza to jakieś większe inwestycje rowerowe w naszym mieście? Zresztą myślę że osoby poruszające się na rowerze będą zadowolone nawet z tych mniejszych zmian. 
Spotkanie dziś (27.04) Pana lub Pana sobowtóra na drodze rowerowej biegnącej wzdłuż Silnicy zachęciło mnie do zwrócenia uwagi na kilka "drobiazgów", które relatywnie niskim kosztem ułatwiłyby mnie i innym osobom codzienne, rowerowe poruszanie się po Kielcach. 
Przede wszystkim mam tu na myśli dopuszczenie na buspasach ruchu rowerowego. Mieszkam przy ul. Warszawskiej i dość często widzę jak rowerzyści zmuszeni są do łamania prawa - mają do wyboru niezwykle niebezpieczną jazdę środkowym pasem (sama byłam przez kierowców spychana na buspas wprost pod jadący nim autobus) lub też nielegalną jazdę buspasem lub chodnikiem. Oczywiście wprowadzenie takiego rozwiązania wymagałoby w dalszej perspektywie przeprowadzenia akcji informacyjnej wśród kierowców autobusów, ale myślę, że jest to tak na prawdę niewielki kłopot. 
Drugą kwestią jest dopuszczenie w przypadku dróg jednokierunkowych ruchu rowerowego w obu  kierunkach. Szczególnie potrzebne jest to w okolicy Rynku i ulic od niego odchodzących. Umożliwienie swobodnego poruszania się tam rowerom byłoby przysłowiową kropką nad i, czyli nad doskonałą inicjatywą wyprowadzenia ruchu samochodowego ze ścisłego centrum miasta. Przy tak niewielkim ruchu samochodowym rozwiązanie to nie stwarzałoby zagrożenia dla ruchu. Zresztą podobnie jak w przypadku buspasów, byłaby to pewnego rodzaju  legalizacja już istniejącego stanu rzeczy. Oczywiście, jeśli nie widzi Pan innej możliwości również wyznaczenie na ulicach kontrapasów wydaje się rozwiązaniem wystarczającym i satysfakcjonującym. Tego typu inwestycja nie generuje wysokich kosztów, a jednocześnie niezwykle poprawia efektywność jazdy po mieście rowerem.  Co więcej tego typu rozwiązania (podobnie jak i to z wpuszczeniem rowerów na buspas) są rozwiązaniami przetestowanymi w krajach Europy Zachodniej, a od jakiegoś czasu są one również wprowadzane w polskich miastach (Gdańsk, Wrocław, Kraków).
Jak sam Pan pisze: "Chcieć, to móc". 
Z wyrazami szacunku i życzeniami sukcesów w dalszej jeździe na rowerze,  
Urszula Tabiszewska
rowerowa-codziennosc.blogspot.com

Co oni z tymi kaskami?

Była chwila spokoju, ale widać nie może być długo dobrze. Po wsławieniu się wśród rowerzystów przez posła Mroczka teraz czas na Joannę Skrzydlewską. Posłanka Skrzydlewska nie wiedząc co czyni opublikowała na swojej fejsbukowej tablicy posta następującej treści:
Z badań TNS Pentor wynika, że prawie 80 procent dorosłych Polaków zaakceptowałoby ustawowy nakaz jazdy na rowerach w kaskach. Będę lobbować w sprawie zmian w naszym prawie u parlamentarzystów województwa łódzkiego. Na razie rozdaję dzieciom ze szkół województwa łódzkiego kaski. Dziś jesteśmy w Pabianicach, jutro - w Zgierzu. Szczegóły na mojej stronie internetowej www.skrzydlewska.eu
O losie.

Weszłam na tę stronę. Klik, klik, klik.

O losie.

No dobra niby nie jest tak źle i  niby wszystko ładnie, pięknie. I o tu nawet pani posłanka z kaskiem (tzn. wnioskuję że to ona, bo na wyfotoszopowanym banerze wygląda nieco inaczej). I nawet nie chce dorosłych do kasków zmuszać tylko dzieci. Dzieckiem nie jestem więc niech zmusza, co mi tam ;) Już nawet pomyślałam, że nie stanowi konkurencji dla posła Mroczka w kwestii rowerowych absurdów. Pomyślałam i znalazłam to oto zdjęcie: 


No normalnie nie mogę uwierzyć w to co widzę. Sama nie wiem czy zabawniejszy jest ten chłopiec w lewym rogu czy dziewczynka po prawej. Chyba stawiam na dziewczynkę, bo chłopiec stwarza ciut mniejsze ryzyko na drodze - trzyma kask tylko jedną ręką i może drugiej użyć do trzymania kierownicy. Dziewczynce pozostało trzymać ją zębami.

Już nawet nie chce mi się pisać jak bardzo niebezpieczna może być jazda z tak założonym kaskiem i jak bardzo przerzucanie odpowiedzialności na ofiary źle się kończy. Wiecie, logika na zasadzie zgwałcili ją bo się prosiła - tu: zginęli bo nie mieli kasku i kamizelki odblaskowej (a to że był środek dnia i jechali zgodnie z przepisami to mało istotne). Standardzik. Oczywiście nie ujmuję pani posłance dobrych chęci. Ale wiemy wszyscy co nimi jest wybrukowane:


PS. Co do tego arbuza, który pojawia się w filmie i co to jest chroniony przez kask - przypomnijcie sobie czy wasza głowa to arbuz i jak często upadacie tak, żeby uderzyć w podłoże czubkiem głowy. 

26 kwietnia 2012

Rowery vs. krawężniki

Ponieważ z powodu wycinki drzew musiałam nieco zmodyfikować moją drogę dojazdu do pracy postanowiłam wypróbować nowobudowane "coś" wzdłuż ul. Krakowskiej w Kielcach (o tej inwestycji więcej na rowerowekielce.blox.pl). To był błąd. Zmyliła mnie czerwona kostka i pozornie niski krawężnik przez który trzeba było przejewchać żeby się na nią dostać. Krawężnik istotnie nie był bardzo wysoki, ale i tak wystarczająco żeby "wybuchnąć" mi dętkę w oponie i pokrzywić obręcz tylnego koła. Tak więc nawet jeśli ten wykostkowany fragment okaże się być drogą rowerową to i tak pewnie będę go omijać szerokim łukiem. 
Wystającym krawężnikom mówimy zdecydowane nie!

18 kwietnia 2012

Gdzie wywożą kradzione rowery

Kolejne z zapytań, które prowadzi do mojego bloga. Dziś problem poważny: gdzie wywożą kradzione rowery?

  • Sama chciałabym wiedzieć. Wciąż szukam skradzionej mi białej ślicznej Meridy.

Żałując że nie mogę być bardziej pomocna pozdrawiam serdecznie.


15 kwietnia 2012

Zaproszenie na zawody

21 kwietnia (sobota) w Krakowie w Lesie Wolskim organizowane są zawody MTB. 

Wyścig zostanie rozegrany w formule XCO. 

Wszystkie istotnie informacje znaleźć można na stronie wydarzenia na Facebooku.

Serdecznie zapraszam i do zobaczenia :)


PS. Organizatorem jest Grupa Louder.

8 kwietnia 2012

O Ruchu Palikota dokąd ty zmierzasz?

I oto wśród posłów z Ruchu Palikota mamy wtopę rowerową. Niejaki pan Maciej Mroczek wystosował do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej interpelację w sprawie uczestnictwa rowerzystów w ruchu drogowym. O jak on ją wystosował. Gdyby nie to, że w przeciwieństwie do pana posła czasem zdarza mi się wyjść z domu, to gotowa byłabym uwierzyć, że jazda na rowerze to super-hiper niebezpieczna czynność i w dziewięciu na dziesięć przypadków kończy się wypadkiem i poważnymi urazami. No bo przecież:
Poruszanie się po drogach publicznych niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw (...)
Oj tak tak, bardzo wiele. Całkiem serio się z panem posłem zgadzam - jak nie wyrwa w drodze, niezabezpieczona kratka ściekowa czy rozsypująca się i wybrzuszająca nawierzchnia zrobiona z kostki, to znowu ktoś zapomni o zamieceniu piasku po zimie. Tak, jest niebezpiecznie. No ale zaraz zaraz, przecież najgorsi są ci tfu! rowerzyści, których w dodatku jest niestety coraz więcej.
Niestety coraz częściej uczestnikami ruchu stają się rowerzyści. Mimo wyznaczonych dla nich ścieżek rowerowych lub specjalnych pasów, wiele odcinków nie posiada jeszcze takich udogodnień, a oni zmuszeni się korzystać z dróg przeznaczonych dla pojazdów.
Bo przecież rower to nie jest pojazd. Ja wiem, że nie każdy musi mieć prawo jazdy (ja na przykład nie mam), ale że rower pojazdem jest to już nawet dzieci wiedzą. Ale co ja się czepiam, przecież tu chodzi o bezpieczeństwo! A skoro o bezpieczeństwie, to pan poseł dostrzega, że od kierowców pojazdów (pewnie chodzi mu o samochody, ale ciężko stwierdzić) 
wymagane jest zachowanie szczególnej ostrożności.
 a same pojazdy
(...) mają obowiązek posiadania szczególnego oznakowania, cyklicznych przeglądów technicznych itp. Jest to uzasadnione zachowaniem bezpieczeństwa, na co składa się dobra widoczność poruszającego się pojazdu z daleka.
To zdanie jest zbyt wielokrotnie złożone jak na mój prosty umysł. Domyślać się jednak mogę, że dzięki znakowaniu i sprawdzaniu stanu technicznego samochodu staje się on bardziej widoczny. Nie mam pojęcia jak to się dzieje, ale skoro pan poseł tak twierdzi to widać tak jest. Albo może faktycznie tylko samochody tak mają. Jak dla mnie oznakowanie ramy roweru i regularne serwisowanie go w żaden sposób nie wpływa na poprawę jego widoczności na drodze. 
Potem robi się jeszcze ciekawiej. Pan poseł najwidoczniej przed napisaniem interpelacji nie był łaskaw zapoznać się z obowiązującymi w Polsce przepisami ponieważ nie ma świadomości praw i obowiązków rowerzystów. Przespał też chyba dyskusje toczące się wokół propozycji wprowadzenia obowiązkowych kasków dla dzieci i młodzieży poruszających się na rowerach. 
Brak jest w przepisach prawa nakazu posiadania przez rowerzystę kasku, kamizelek odblaskowych, odblasków, cyklicznych i obowiązkowych przeglądów technicznych ich środka komunikacji, a co ważniejsze – obowiązku odpowiedniego i widocznego oświetlenia roweru.

Rower powinien być wyposażony:
  • z przodu - w jedno światło barwy białej lub żółtej selektywnej,
  • z tyłu - w jedno światło odblaskowe barwy czerwonej o kształcie innym niż trójkąt oraz jedno światło pozycyjne barwy czerwonej, które może być migające,
  • w conajmniej jeden sprawnie działający hamulec,
  • w dzwonek lub inny sygnał ostrzegawczy o nieprzeraźliwym dźwięku.
Co więcej, rozporządzenie to precyzuje także to, jakie warunki powinny spełniać zamontowane na rowerze światła: 
  • światła pozycyjne oraz światła odblaskowe oświetlone światłem drogowym innego pojazdu powinny być widoczne w nocy przy dobrej przejrzystości powietrza z odległości co najmniej 150m,
  • powinny być umieszczone nie wyżej niż 900mm i nie niżej, niż 350mm od powierzchni jezdni, 
  • światła czerwone nie mogą być widoczne z przodu, a światła białe (żółte selektywne) - z tyłu.
Oczywiście że osoba poruszająca się na rowerze bez wymaganego przepisami prawa oświetlenia stwarza zagrożenie dla siebie i innych. Oczywiście że jest to problem zwłaszcza na terenach znajdujących się poza miastem gdzie nie ma latarni rozstawionych co kilkanaście metrów. Ale na boga, przecież mamy już bardzo precyzyjne regulacje na ten temat i dorzucenie do nich kamizelek odblaskowych i kasków w żaden, ale to w żaden sposób nie zmotywuje "niewidocznych" rowerzystów do stania się bardziej widocznymi. To samo zresztą z obowiązkowymi przeglądami technicznymi. Skoro policja i straż miejska nie są w stanie wyegzekwować jazdy z oświetleniem to jak ogarną kwestię przeglądów. Poza tym już widzę jak każdy wozi ze sobą plik dokumentów potwierdzających, że rower jest własnością tej a nie innej osoby, że pojazd jest sprawny i dopuszczony do ruchu itp. Już nie będę nawet wspominać o opłacalności tego całego przedsięwzięcia dla właściciela roweru. 

Ogólnie rzecz ujmując pedały opadają. Nie tylko mnie jak się okazuje: klik, klik, klik, klik.

A na koniec moje ulubione filmy dotyczące polityki prokaskowej. Filmy pożyczone z artykułu Jak się kończy pęd do bezpieczniactwa?







EDIT: A tu odpowiedź Sekretarza Stanu (z up. Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej)