8 kwietnia 2012

O Ruchu Palikota dokąd ty zmierzasz?

I oto wśród posłów z Ruchu Palikota mamy wtopę rowerową. Niejaki pan Maciej Mroczek wystosował do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej interpelację w sprawie uczestnictwa rowerzystów w ruchu drogowym. O jak on ją wystosował. Gdyby nie to, że w przeciwieństwie do pana posła czasem zdarza mi się wyjść z domu, to gotowa byłabym uwierzyć, że jazda na rowerze to super-hiper niebezpieczna czynność i w dziewięciu na dziesięć przypadków kończy się wypadkiem i poważnymi urazami. No bo przecież:
Poruszanie się po drogach publicznych niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw (...)
Oj tak tak, bardzo wiele. Całkiem serio się z panem posłem zgadzam - jak nie wyrwa w drodze, niezabezpieczona kratka ściekowa czy rozsypująca się i wybrzuszająca nawierzchnia zrobiona z kostki, to znowu ktoś zapomni o zamieceniu piasku po zimie. Tak, jest niebezpiecznie. No ale zaraz zaraz, przecież najgorsi są ci tfu! rowerzyści, których w dodatku jest niestety coraz więcej.
Niestety coraz częściej uczestnikami ruchu stają się rowerzyści. Mimo wyznaczonych dla nich ścieżek rowerowych lub specjalnych pasów, wiele odcinków nie posiada jeszcze takich udogodnień, a oni zmuszeni się korzystać z dróg przeznaczonych dla pojazdów.
Bo przecież rower to nie jest pojazd. Ja wiem, że nie każdy musi mieć prawo jazdy (ja na przykład nie mam), ale że rower pojazdem jest to już nawet dzieci wiedzą. Ale co ja się czepiam, przecież tu chodzi o bezpieczeństwo! A skoro o bezpieczeństwie, to pan poseł dostrzega, że od kierowców pojazdów (pewnie chodzi mu o samochody, ale ciężko stwierdzić) 
wymagane jest zachowanie szczególnej ostrożności.
 a same pojazdy
(...) mają obowiązek posiadania szczególnego oznakowania, cyklicznych przeglądów technicznych itp. Jest to uzasadnione zachowaniem bezpieczeństwa, na co składa się dobra widoczność poruszającego się pojazdu z daleka.
To zdanie jest zbyt wielokrotnie złożone jak na mój prosty umysł. Domyślać się jednak mogę, że dzięki znakowaniu i sprawdzaniu stanu technicznego samochodu staje się on bardziej widoczny. Nie mam pojęcia jak to się dzieje, ale skoro pan poseł tak twierdzi to widać tak jest. Albo może faktycznie tylko samochody tak mają. Jak dla mnie oznakowanie ramy roweru i regularne serwisowanie go w żaden sposób nie wpływa na poprawę jego widoczności na drodze. 
Potem robi się jeszcze ciekawiej. Pan poseł najwidoczniej przed napisaniem interpelacji nie był łaskaw zapoznać się z obowiązującymi w Polsce przepisami ponieważ nie ma świadomości praw i obowiązków rowerzystów. Przespał też chyba dyskusje toczące się wokół propozycji wprowadzenia obowiązkowych kasków dla dzieci i młodzieży poruszających się na rowerach. 
Brak jest w przepisach prawa nakazu posiadania przez rowerzystę kasku, kamizelek odblaskowych, odblasków, cyklicznych i obowiązkowych przeglądów technicznych ich środka komunikacji, a co ważniejsze – obowiązku odpowiedniego i widocznego oświetlenia roweru.

Rower powinien być wyposażony:
  • z przodu - w jedno światło barwy białej lub żółtej selektywnej,
  • z tyłu - w jedno światło odblaskowe barwy czerwonej o kształcie innym niż trójkąt oraz jedno światło pozycyjne barwy czerwonej, które może być migające,
  • w conajmniej jeden sprawnie działający hamulec,
  • w dzwonek lub inny sygnał ostrzegawczy o nieprzeraźliwym dźwięku.
Co więcej, rozporządzenie to precyzuje także to, jakie warunki powinny spełniać zamontowane na rowerze światła: 
  • światła pozycyjne oraz światła odblaskowe oświetlone światłem drogowym innego pojazdu powinny być widoczne w nocy przy dobrej przejrzystości powietrza z odległości co najmniej 150m,
  • powinny być umieszczone nie wyżej niż 900mm i nie niżej, niż 350mm od powierzchni jezdni, 
  • światła czerwone nie mogą być widoczne z przodu, a światła białe (żółte selektywne) - z tyłu.
Oczywiście że osoba poruszająca się na rowerze bez wymaganego przepisami prawa oświetlenia stwarza zagrożenie dla siebie i innych. Oczywiście że jest to problem zwłaszcza na terenach znajdujących się poza miastem gdzie nie ma latarni rozstawionych co kilkanaście metrów. Ale na boga, przecież mamy już bardzo precyzyjne regulacje na ten temat i dorzucenie do nich kamizelek odblaskowych i kasków w żaden, ale to w żaden sposób nie zmotywuje "niewidocznych" rowerzystów do stania się bardziej widocznymi. To samo zresztą z obowiązkowymi przeglądami technicznymi. Skoro policja i straż miejska nie są w stanie wyegzekwować jazdy z oświetleniem to jak ogarną kwestię przeglądów. Poza tym już widzę jak każdy wozi ze sobą plik dokumentów potwierdzających, że rower jest własnością tej a nie innej osoby, że pojazd jest sprawny i dopuszczony do ruchu itp. Już nie będę nawet wspominać o opłacalności tego całego przedsięwzięcia dla właściciela roweru. 

Ogólnie rzecz ujmując pedały opadają. Nie tylko mnie jak się okazuje: klik, klik, klik, klik.

A na koniec moje ulubione filmy dotyczące polityki prokaskowej. Filmy pożyczone z artykułu Jak się kończy pęd do bezpieczniactwa?







EDIT: A tu odpowiedź Sekretarza Stanu (z up. Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz