W ostatnim poście poruszyłam kwestię rowerów na kieleckich buspasach. Ponieważ w liście do Pana prezydenta nie rozwinęłam tematu postanowiłam to nadrobić. Na dobry początek zdjęcie buspasa biegnącego pod moimi oknami. Zwykłam byłam nazywać go "prawie jak buspas." lub "buspas multi-funkcjonalny". Po pierwsze, jest to prawdopodobnie jedyny buspas na świecie, na którym można legalnie parkować (K-EX ze zdjęcia akurat "tylko" jechał po pasie a parkował na klepisku, które kiedyś było chodnikiem). Po drugie, ze względu na destrukcję chodnika po buspasie drepczą przechodnie i wreszcie po trzecie po tym samym buspasie jeżdżą samochody i rowery. Oczywiście zarówno przechodnie jak i samochody i rowery poruszają się tam półlegalnie lub nielegalnie. Ogólnie jest szał. W tym całym cyrku środkowym pasem śmigają jeszcze rowerzyści, którzy jak można się domyślać hamują ruch zarówno na buspasie jak i na pasie środkowym. Podobny do kieleckiego problem mieli z rowerzystami na buspasach i w Warszawie. Na razie wszystko wskazuje na to, że w stolicy dostrzeżono to, co w wielu innych europejskich miastach - rower na buspasie to nie szatan. Jak to się stało? Ano Zielone Mazowsze się zawzięło. Wyprodukowało zdjęcia i filmy, zaprosiło do przejazdów zgodnie z przepisami tych, którzy za pomysł i realizację buspasów odpowiadają:
Dlatego rowerzyści zaprosili przedstawicieli instytucji odpowiedzialnych za projekty buspasów do osobistego udziału w testach bezpieczeństwa, aby przekonali się jakie konsekwencje niosą ich opinie i decyzje. Rękawicę podjęli Zarząd Dróg Miejskich i Inżynier Ruchu, którzy oddelegowali przedstawicieli na rowerach. Pozostali zaproszeni - Zarząd Transportu Miejskiego i Komenda Stołeczna Policji - nie mieli odwagi osobiście zmierzyć się z organizacją ruchu, którą popierają.Tu przykładowe zdjęcia z tej właśnie akcji:
I wiecie co? Dało się: klik
No cóż, jak już wspominałam Warszawa nie przetarła pod tym względem szlaku w Europie. Przed nią wiele innych miast odkryło, że bezpieczniej wpuścić rowery na buspasy niż wciskać je pomiędzy samochody i autobusy. Znów przydaje się tu Zielone Mazowsze ze swoją listą miast, które poszły po rozum do głowy jeszcze przed Warszawą. Wymieniają oni i przedstawiają zdjęcia z miast takich jak: Budapeszt, Frankfurt nad Menem, Bielefeld, Lemgo i Münster. Ja jednak najbardziej lubię przykład wprost z Paryża:
A wracając do Kielc...Ostatnio zaczęłam przeglądać wątek na forum Kieleckich Inwestycji dotyczący dróg rowerowych. I co się okazuje? Że nie tylko dla mnie pomysł rowerów na buspasach wydaje się rozsądny. Najlepiej i z zastosowaniem konkretnych, merytorycznych argumentów podsumowuje sprawę pismo do Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach złożone przez Stowarzyszenie Kieleckie Inwestycje, do którego link (wersja .doc) tu: klik. No ale przecież "nie da się".
PS. I proszę mi nie wmawiać, że mam jeździć innymi, bocznymi drogami. Mieszkam przy ulicy z buspasem i tą ulicą chce jeździć jako pełnoprawna uczestniczka ruchu drogowego. Chcę to robić bez konieczności narażania swojego życia lub ryzyka mandatu. No.
PS. I proszę mi nie wmawiać, że mam jeździć innymi, bocznymi drogami. Mieszkam przy ulicy z buspasem i tą ulicą chce jeździć jako pełnoprawna uczestniczka ruchu drogowego. Chcę to robić bez konieczności narażania swojego życia lub ryzyka mandatu. No.
Fajnie, że poruszasz ten temat, trzeba drążyć. Nasze pismo (SKI) nie wywołało w MZD żadnego skutku, więc pozostaje tylko przekonywać kolejne osoby o tym, że to jest absurd.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że problem staje się coraz bardziej aktualny ze względu na to, że obiecywana wielokrotnie DDR wzdłuż Warszawskiej została po raz kolejny odłożona na bliżej nieokreśloną przyszłość. A Sandomierską w stronę centrum też przecież nie da się jeździć po DDR, bo się zostaje na chodniku 200 m przed skrzyżowaniem.
Myślę że nikt kto nie miał przyjemności jazdy między samochodem a autobusem nie zrozumie problemu. Może by tak powtórzyć akcję z Warszawy? Ciekawe ilu odważnych autorów buspasa się znajdzie...
OdpowiedzUsuń